środa, 6 czerwca 2018

No, bo jestem przecież...
Żyję intensywnie. Zostałam uhonorowana pracą zawodową prawdziwą, do tego prowadzę firmę dywanikową, do tego biegam prasować -
(Po co ci to prasowanie? - docieka wuj.  - Płacą ci marne grosze, tylko tracisz tam czas.
- Bo ja lubię prasować - przyznaję.
- To prasuj w domu, nikt ci nie broni!
No, ale w domu to ja prawie nic nie prasuję. Nie dlatego, że nie trzeba, ale bosy szewc, co bez butów chodzi, zobowiązuje)
 - poza tym mam nieustająco nieletnie, choć coraz większe dzieci, Babcię z Dziadzisławem i cztery koty, nie licząc dwóch psów. Nie licząc też wszystkich cebulek, szczypiorków, cukinii, buraków, krzaczków malin i innych roślinek, zarastających pogodnie badylkiem wszelkim.
Ostatnio, kiedy chciałam opleć cebulę, okazało się, że powyrywałam wszystkie rodzynki-samosiejki. To, że w tym roku nie wyrosła samowysiewająca się rukola, to według Babci również moja sprawka.
Do dwóch krów i cielęcia się nie przyznaję.
Za to za oborą na słupie bociany machnęły sobie gniazdo i mają już dwa bocianiątka. W czasie największych upałów bociany na zmianę czuwały w gnieździe nad łepkami potomstwa, rozkładając skrzydła ochronnym przeciwsłonecznym parasolem, na zmianę. Wyglądało to tak:
...i teraz kończę. Ale jestem. I będę.

3 komentarze:

  1. Dziękuję za "... jestem. I będę."

    OdpowiedzUsuń
  2. To dobrze, że jesteś i bądź nadal :) Chylę czoło przed poświęceniem bocianich rodziców. Gratuluję pracy zawodowej i pozdrawiam wszystkie Syny twe oraz Babcię z Dziadzisławem i inwentarz wszelaki, nawet ten, do którego się nie przyznajesz.

    PS: A co to jest firma dywanikowa?

    OdpowiedzUsuń