wtorek, 9 czerwca 2015

Rozpłakałabym się z wdzięczności i zmęczenia, ale nie mam siły. Zjem krówkę i porelaksuję się dobrze płatną pracą. Nic tak nie relaksuje, jak świadomość zarabiania pieniędzy.
Bebuniowa nóżka, ta naprawiona, na zdjęciu rentgenowskim taka śliczna. To działa! Pan doktor wszystko mi poobjaśniał i odtąd jestem prawie ekspertem od implantów korygujących poprzez zablokowanie zatoki stępu. Z tej radości umówiliśmy się na naprawienie drugiej stopy, pod koniec wakacji.
Tyle bólu, tyle cierpienia w tym szpitalu. Zdenerwowani rodzice, panie w rejestracjach rozkładające ręce, zmęczone dzieci. 
Bebunio bardzo dzielny. Spytał mnie rano, czy się wyspałam, bo starał się mniej kaszleć w nocy.
Starał się. Biedaczek. Dałam mu antybiotyk i ibuprofen i pojechaliśmy. Mój nowy samochód pali bardzo mało gazu, za mniej złotówek, niż bilety na busa.
W budce z bułami (bułanżerii?) pani sprzedająca:
- Pani nie bierze tych z pieczarkami. Nie wyszły im dzisiaj. Cebularze miód-malina, niech pani bierze cebularze.
Wzięłam. Dobre.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz