Mam stół podobny do bramy triumfalnej.
Czyli poszłam do sklepu i kupiłam wielki stół, przy którym zmieści się cała rodzina, która przyjedzie na święta.
Bardzo się cieszę, bo marzyłam o takim właśnie. Muszę mu teraz uszyć piękne obruski.
Kiedy zachorowałam, dziewczyny przeprowadziły zbiórkę pieniędzy na moje leczenie. Ale póki co nie potrzebuję czynić jakichś nakładów finansowych, nie biorę drogich leków (neoparina jest refundowana, płacę za nią grosze, a w nutridrinki zaopatrują mnie Edzia z Beatką, na zmianę).
Więc mam stół!
I Fruzię na kolanach.
I cudowną, szarą pogodę (jak Barbara po wodzie - hm, hm???).
I własnie chyba machnę sobie kawkę. Mam raka i jestem szczęśliwa.
Marzę o takim stole, żeby bez rozkładania, przestawiania i kombinowania siedzeń pomieścił tak ze 12 osób. Ale do tego jeszcze i pomieszczenie odpowiednie jest potrzebne.
OdpowiedzUsuńA z czego uszyjesz obrusy?
Ja muszę pomieścić 18 :) Ale to z rozkładaniem. Obrusy szyję z pięknych tkanin kupionych przez internet w Polonteksie (producent).
OdpowiedzUsuńPiękne! Szyć co prawda sama nie potrafię, ale dwa wzory sobie już wybrałam :)
UsuńTo pisałam ja ;)
UsuńMam nadzieję, że stoł będzie miał szansę zgromadzić Was wszystkich w Święta. Przytulasy ślę, Kaś.
OdpowiedzUsuń