...a u nas dzisiaj świat jak z baśni...
Ale nie zrobię zdjęcia, nie wstawię, nie pochwalę się. Nie chce mi się. Jestem trochę niewyspana. Musiałam zrywać się rano, jechać do miasta po Niteczkę, jej mamę podrzucić do szkoły, a z Nitą, drzemiącą na tylnym siedzeniu, wrócić. Zrobiłam 120 km przez te zamglenia i chalpiące na przednią szybę tiry, bo świat zaraz za naszą wsią przestaje być bajkowy, a robi się zwyczajny, ponury i mokry.
Zjedliśmy śniadanie. Bachorki zaraz wygonię na śnieg, póki jest, a potem - ho, ho! - potem idziemy na turniej tańca, gdyż jeden z moich synów uczęszcza na lekcje tańca towarzyskiego i dziś ma swój pierwszy w życiu turniej. Muszę mu wyjąć komunijne spodnie, wyprasować białą koszulę. I dopingować, rzecz jasna.
Moze potrzebuję drugiej kawy? Sprawdzę.
Generalnie jestem szczęśliwa. Oczywiście, tak.
Cieszę się szczęściem Twoim i proszę dziel się nim z nami troszkę częściej.
OdpowiedzUsuńU nas cięgle jesień. Zimy nie widać i gdyby nie dzieci to dla mnie może jej nie być.
Pozdrowionka