Zajechałam do szkoły po chłopców, odbywających polekcyjną Andrzejkową dyskotekę. Wchodzę, patrzę - zaiste, zabawa w toku, gra muzyka (one tańczą dla mnie czy cos takiego), wszystkie dziewczynki tańczą, a niektóre, to nawet z paniami, inne w kółeczku.
Wpada na mnie spieszący do toalety Maniuś:
-Dobrze, ze już jesteś! Zabierz mnie stąd!
-No, to jedźmy - tylko zawołaj brata.
Nadciąga rzeczony brat.
-A ty, Bebuniu, czemu nie tańczysz?
-Przy tej kociej muzyce? Gdyby zagrali jakiegoś walca, to może, może...
Pan od lekcji tańca zaordynował zmianę partnerki Bebuniowi. Zamiast Julki tańczy z nim teraz Łucja.
-I wiesz co, mamo? Teraz juz wiem, co znaczy radość z tańca, o której mówił pan Marcin.
Prawda?
Najprostsze są proste rzeczy.
Ależ masz muzycznie wyedukowanego syna :)))
OdpowiedzUsuń