… bo
to nie jest tak, że jeśli coś się nie układa po mojej myśli,
wpadam w otchłań rozpaczy i świat mi się kończy. Miałam w
sobie mnóstwo żalu, rozczarowania i poczucie osamotnienia w
konfrontacji z problemem, który mnie przerasta. No, ale: kiedy
wracaliśmy do domu radio w samochodzie grało bardzo głośno, a my
jeszcze głośniej śpiewaliśmy różne dziwne piosenki, od
Kryzysowej narzeczonej począwszy.
Wieczorem
obejrzeliśmy Małego Księcia. Chłopcy powiedzieli, że fajny,
część przedrzemałam obłożona chłopcami i kocem.
Nad
ranem ledwo zdążyłam przypomnieć sobie, że dziś Mikołajki.
Wsunęłam pod poduszki po czekoladzie i przedrzemałam jeszcze
godzinkę.
Potem
przekomarzałam się z Bebuniem, że ta czekolada należy się mnie,
bo była pod moją poduszką i to nic nie znaczy, że Bebunio akurat
spał w moim łóżku. Z udawanym bólem serca przyznałam, że
pyszna ciasteczkowa czekolada należy się jednak jemu.
Potem
było śniadanie i różne śmichy-chichy.
Potem
przyszłam pościelić łóżka. Moje rozgrzebane jak nie wiem, co,
że ten Bebunio chociaż kołdry nie położy równo -
Pod
poduszką znalazłam mleczną czekoladę, z tych, które chłopcy
dostali od ciotki i schowali na potem.
Więc
oczywiście skakałam z radości, a teraz ryczę. Dawno nie dostałam
tak pięknego prezentu!
:)))
OdpowiedzUsuńJa dostałam od Liwki czekoladkę od wróżki zębuszki, chociaż nawet ząb mi nie wypadł, a na kiermaszu świątecznym kupiła dla nas kartkę i wysmarowała życzenia :) Najpiękniejsze dowody miłości :)))
Ja jednak mientki jestem
OdpowiedzUsuńTeraz płaczę razem z Tobą
Oczywiście są to łzy wzruszenia
Pięknych masz synów
:)