Dobrze jest.
W przerwach między dramatycznymi wydarzeniami po prostu spokojnie sobie żyjemy.
Dowiedziałam się o istnieniu szydełka tunezyjskiego, które już prawie-prawie wymyśliłam. Otóż nie muszę wymyślać, już jest, a właśnie czegoś takiego potrzebowałam.
Poza tym boli mnie gardło, więc leczę się czekoladą (chyba po prostu potrzebuję energii, zwłaszcza, że jeszcze na basen musimy dziś jechać).
Ot, nudna notka, bo są czasami nudne dni :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz