sobota, 5 grudnia 2015

Niespodzianie i znienacka ojciec moich dzieci postanowił przystąpić do realizacji wyznaczonych przez sąd spotkań z dziećmi. O czym poinformowała mnie telefonicznie pani kurator, która zgodnie z orzeczeniem sądu powinna nadzorować pięć pierwszych spotkań.
OK. Przez cały wieczór oswajam Maniusia: że powinien spotkać się z ojcem, dać mu szansę na nawiązanie relacji, że to tylko kilka godzin, takie tam. 
Maniuś nie jest dzieckiem, niedługo skończy jedenaście lat. 
- On właściwie nigdy nie był dla mnie jak ojciec - broni się Maniuś, który doskonale wie, jak powinien zachowywać się ojciec w stosunku do syna: widzi to, kiedy ma okazje zobaczyć Bebunia z tatą.
Przyjeżdża ojciec. Widzi przestraszoną, zdezorientowaną, pełną sprzecznych emocji twarz Maniusia.
- Jak ty wyglądasz? Jesteś jakiś dziwny! Nienormalny! Nie mam ochoty znosić twoich humorów! Nie wiesz, jak powinieneś się zachowywać? Spójrz na Bebunia! On potrafi, a ty nie? Co ty w ogóle potrafisz?
- Wszystko, co trzeba - Maniuś to człowiek honoru.
- Nie pyskuj! Ojcu należy się szacunek! Wsiadaj do samochodu, ale już!
- Nie podoba mi się, że na mnie krzyczysz.
Próbuję załagodzić sprawę, ale niechcący dolewam oliwy do ognia, Maniuś obrzucany obelgami przez ojca odwraca się i ucieka w stronę domu, ale dobiega tylko do trawnika, na którym przysiada i wybucha płaczem.
Biegnę za nim, przytulam, głaszczę, uspokajam. 
Tatuś idzie ku nam.   
- Świetnie go wychowałaś! To wszystko twoja wina! Czego się nie dotkniesz, wszystko spieprzysz! I masz: syneczka! Rzygać mi się chce, jak na was patrzę!
Odjeżdżają.
Pani kurator czeka pod domem tatusia, będzie nadzorować przebieg spotkania z Bebuniem.
Dzień nie jest najgorszy, bo żeby zniwelować napięcie sprzątamy, gotujemy, pierzemy, pieczemy.
Potem jadę po Bebunia. Dużo sobie obiecuję po spotkaniu z panią kurator, porozmawiam z nią, niech mi powie, uspokoi, co mam robić? Jak zająć się Maniusiem?
Podjeżdżam pod dom.
Pani kurator to drobna dziewczynka w dżinsach i pikowanej kurteczce, ze skłonnością do tycia. Ma ze dwadzieścia lat, miły dziewczynkowy uśmiech.
Nie wiem, o czym chciałam z nią rozmawiać. Nie wiem.
Następne spotkanie za miesiąc. Nie muszę nakłaniać Maniusia.

1 komentarz: