Znowu pogrzeb.
Na rodzinną ziemię powraca człowiek, który nie mieszkał tu od lat. Powraca spocząć.
Jak na te wszystkie nieobecne lata kościół jest zaskakująco pełen ludzi. Pamięć jest żywa, trwa.
Właściwie to nie wiem, jaki był; ledwo pamiętam twarz. Przyszłam dla jego córki, którą potem, na cmentarzu, mogę na chwilę przytulić. Po raz pierwszy od lat.
Kiedyś myślałyśmy, że jesteśmy wiecznie młode, że wszystko przed nami, że mamy czas.
Teraz mamy ręce pełne przemarzniętej ziemi.
Dzieci do odchowania.
Tyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz