czwartek, 9 czerwca 2016

Krąży burza nad nami, krąży.
Wszyscy poddenerwowani.
Zebrałam pranie, bo już-już miało padać - nie pada.
Umyłam samochód - trudne to było, jak nie wiem, bo słońce na przemian chowa się za chmurami, wtedy jest zimno, albo wyłazi, i wtedy natychmiast jest gorąco, spociłam się jak mysz, ale na blasze prawie nie widać maziajów - i nadal nie pada.
Ale żeby lato było, to nie powiem.
W szczypiorkach wieje, nad truskawkami rozkrakało się stado wron.
Wściekłe chmury w górze, wściekłe tumany kurzu w dole.
I nie pada.
Czekam na telefon i nie mogę się niczym zająć, czekanie wybija się na plan pierwszy. Prościej byłoby zadzwonić, prawda? Czemu więc nie dzwonię, tylko czekam, czekam.
Głodna się zrobiłam z tego czekania.
Tak to.

1 komentarz: