Gorąco, zbiera się na burzę.
Po pracowitych dwóch tygodniach nagle zabrakło mi zajęcia. Na gotowanie obiadu jeszcze za wcześnie. Pranie sprzątnięte, czytać nie mam co.
Nie jestem blogiem turystycznym ani kulinarnym, ale byłam w niedzielę z dziatwą, ciotką i wujem na Jarmarku w Holi - jest to wydarzenie kulturalne, jakich mało w szeroko pojętej okolicy - a smak tatarskiego jadła chodzi za mną do tej pory i skłania do szukania w necie przepisu na listkowiec. Jakież to było pyszne!
W uszach mam jeszcze śpiew zza Buga. W oczach kolory...
Przyjeżdżajcie na Jarmarki do Holi. Warto.
Hola jest tutaj :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz