Wyprawiłam Babcię do okulisty do dużego miasta. Zapakowałam do busa, pojechała. Powiedziała, że spotka się ze swoją koleżanką z podstawówki i prawdopodobnie zostanie u niej na noc. No, i bardzo dobrze. Niech sobie dziewczyny posiedzą, pogadają. Dobrze.
Tymczasem zostałam panią na włościach.
To dziwne uczucie: jest tyle rzeczy do zrobienia, że aż nie wiem, od czego zacząć.
Siedzę więc i patrzę na zamglony jesienny świat.
Zanim rzucę się w ten wir domowej krzątaniny, zapamiętam mgłę na polach, krople dżdżu na żółtych listkach małej brzózki, zieloniutką, mokrą trawę.
Jest listopad, przemawiam do siebie. Listopad.
Na szczęście listopad ma tylko 30 dni :) Ja swoją mamę wysyłam za tydzień do sanatorium :) Bardziej cieszę się ja niż ona ;)
OdpowiedzUsuń