wtorek, 23 października 2018

Wysłałam dziś chłopców rowerami do szkoły. Rano albowiem było jeszcze względnie ciepło i nie padało, nic a nic. Teraz leje i wszystkie koty chcą być w domu - Fruzia pakuje mi się na kolana i mruczy, i nie da sobie powiedzieć, że trochę mi czasami przeszkadza. Czasami robię czapeczkę na drutach, z mięciutkiej, niegryzącej wełenki, którą być może będę mogła nosić po domu. Zobaczy się. Tymczasem Fruzia dzielnie znosi to, że robię na drutach.
Tymczasem jestem ciekawa, jak wrócą do domu moi chłopcy.
Właściwie to nie wierzę w to, że jestem chora. Czuję się względnie dobrze, kogo nic nie boli, niech się lepiej nie przyznaje, chyba każdy po czterdziestce "coś" ma. Leniuchuję sobie słodko - uwielbiam, kiedy za oknem zimny deszcz, a pod ręką ciepły kaloryfer i kocyk, i herbata, że o Fruzi nie wspomnę. Mam przecudne włóczki. A jak się rozkręcę, rozstawię krosienka i będę produkować dywaniki...
Tylko w piątek dzień zły - jadę do szpitala, na badanie krwi, na chemię kapiącą wolniutko, żeby nie obciążać serca, na stare znajome, których historii ciąg dalszy poznaję, i na nowe znajome, które o ich historię proszę. Uzbierałam już mnóstwo historii. 
Czytałam kiedyś bloga Chustki. Stamtąd pamiętam fundację Rak'n'roll.
Otóż Fundacja "powiedziała", że dostanę perukę z prawdziwych włosów. Pomyślałam, że  to mogłoby być fajne: mieć włosy. Wiem, że to nie jest największy problem chorego człowieka. Ale włosy zaczęły mi wypadać już w lipcu, po pierwszej chemii, i prędko nie odrosną, bo wciąż biorę chemię. 
Pewnego razu będę miała włosy, tak, jak inni ludzie...
Cieszę się.
Tymczasem idę dłubać czapkę.

4 komentarze:

  1. Kochana, ja bym Ci z własnego skalpu futro oddała, ale moje niestety farbowane i za krótkie, żeby fundacja wzięła. Ja Cie widzę w pięknym turbanie! Niech ci to chorowanie nie dokucza za bardzo, przesyłam kopę ciepłych uścisków!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe, czy odrosną takie same, czy inne, może ładniejsze? Kiedy kończysz chemioterapię?
    Też czytałam Chustkę, to już 6 lat, wierzyć się nie chce :( Jasiek to już pewnie poważny młodzieniec.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Jasiek jest jak mój Maniek. Owszem, poważny pewnie jest i w ogóle ciekawe, co się z nim dzieje,jak żyje.
      To w ogóle niesprawiedliwe, żeby dzieci miały chore matki.
      Chemię będę brać, dopóki coś się nie posypie. Na razie jest dobrze, markery spadają. Wzięłam już trzy w tym systemie, jutro jadę na czwartą. Zobaczymy :)

      Usuń