- Ostatnio mamy w domu dziwnie dużo grzybów - konstatuje Bebunio.
Głównie pieczarek i opieńków. W sobotę wujo poszedł do lasu i grzyby tak go osaczyły, że musiałam jechać na pomoc. Przywieźliśmy cały bagażnik opieńków.
Za to Małgosia, ta od sklepu z sukienkami, wybrała się na prawdziwki.
- Chodzę, chodzę - opowiada - nic nie ma. Żeby z pustym koszem nie chodzić, pozbierałam butelki po piwie, oddałam do sklepu, zarobiłam dwa złote. I po grzybobraniu!
A my nic nie znaleźliśmy, tylko spacerek po lesie był...
OdpowiedzUsuńGdzie to tak w grzyby obrodziło? :) Bo u nas bieda z grzybami.
OdpowiedzUsuń