środa, 10 września 2014

Max, a u mnie ładne bywają nawet godziny wczesnopopołudniowe, na przykład wczoraj, po deszczu, jechałam po moich chłopaków kończących lekcje o 13:20.  Za zakrętem drogi, na tym kawałku, przy którym po jednej stronie rosną brzozy, zasadzone, zdawałoby się, onegdaj przez młodszego wujta, z samosiejek - wjeżdżam i zapiera mi dech z zachwytu, bo na mokrą po deszczu drogę ktoś nasypał świeżo pożółkłych brzozowych liści, przepięknie, i ten ktoś specjalnie dla mnie to zrobił, bo któżby inny fatygował się w ten zakątek o tej porze? Tylko ja, no przecież.
A na powiatowych dożynkach mam wystąpić w stroju ludowym :) Już się nie mogę doczekać :) Zapomniałam tylko zapytać, czy buty wchodzą w zestaw, czy nie. I jak z krótkich włosów zapleść warkocz? Wie ktoś?
Ale żeby nie było, że ja w kółko tylko o ciuchach, mogę powiedzieć na przykład, że - 
Hm.
Dawno nie byłam w bibliotece.


Ach! Miałam przecież napisać o Marianku, moim starszym dziecięciu, poważnym czwartoklasiście, nad którym pani polonistka znęca się ze szczególnym upodobaniem, chcąc w ten sposób, jak mniemam, wyrazić szczerą sympatię do mnie.
Od początku roku szkolnego napisał już trzy wypracowania. Wczoraj pisał o swoim wymarzonym domu.
Zaczął w pokoju z telewizorem i szło mu całkiem nieźle, dopóki nie przyszedł Dziadzisław: 
- Jak ty siedzisz? Wyprostuj się! A czemu tak krzywo trzymasz długopis? 
Biedny Marianek zgarnął zeszyt i przyszedł do mnie, do kuchni. Szło mu całkiem nieźle, dopóki nie przyszła Babcia:
- Jak to: dom nad jeziorem? Chcesz się utopić?
Marianek westchnął. Potem drugi raz, głębiej. I napisał tak:
"Dom moich marzeń będzie stał nad jeziorem na brzegu lasu. Zbuduję go  z drewna. Nie będzie zbyt duży, ale wygodny. Wycieraczka pod drzwiami będzie zrobiona z mchu. W kuchni będzie duży stół z dębowego drewna, przy którym zmieszczą się wszyscy, oraz kominek. Z okna mojego pokoju będzie ładny widok na jezioro. Będę miał w tym domu nareszcie ciszę i spokój".

4 komentarze:

  1. Piękny ten Mariankowy dom.
    I okolica urocza
    Ale na ciszę i spokój to bym nie liczył bo w takim domu to każdy by chciał pobyć choć przez chwilę. :)
    Te brzozowe listki to pewnie jakiś cichy wielbiciel wysypał specjalnie dla Ciebie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć Kochana.
    Nie życzyłam Ci jeszcze szczęścia na nowym blogu.
    Ściskam mocno :-)

    OdpowiedzUsuń