środa, 24 września 2014

- Mamo, mogłabyś zadzwonić do mamy Wiktora? On się na mnie ostatnio uwziął, strasznie mi dokucza. Dzisiaj mnie kilka razy kopnął, a wczoraj tak mnie uderzył na przerwie, że krew mi leciała tam w buzi. Płukałem sobie zimną wodą w łazience.
-Nie mówiłeś pani?
-Nie, bo zaraz był dzwonek, a potem mieliśmy ten sprawdzian z matematyki. Dostałem piątkę z minusem, tylko raz się pomyliłem, a Damian też tylko raz, obaj byliśmy najlepsi.

Wiktor chodzi do klasy z Bebuniem, zagaduję więc Bebunia, jak to z nim jest. Okazuje się, że Wiktor jest ostatnio nieznośny i wszyscy mają z nim kłopoty.
Do Andzi, mamy Wiktora jednak nie dzwonię, mam nadzieję spotkać się z nią w szkole, na przykład przy okazji zebrania rodziców.
Choć trochę mnie korciło, nie powiem, poruszenie zachowania Wiktora na forum klasy. Zwłaszcza, że nie jestem jedyną matką dziecka, któremu Wiktor dokucza. Ale przeczekałam.
Natykam się na Andzię (kiedy się ma kilkoro dzieci w tej samej szkole, wywiadówka polega na inteligentnym przemieszczaniu się z klasy do klasy). 
Andzia jest osóbką drobną, ale z charakterkiem. Kiedy tak ją zagaduję, przypominam sobie, jak się w zeszłym roku pokłóciła z mamą Kamilka, mama Kamilka ma niewyparzony język, Andzia nie pozostała jej bynajmniej dłużna i afera sie zrobiła na dwie wsie.
Na szczęście ja nie jestem mocna w gębie. I lubi mnie, bo ładnie skróciłam jej firanki w zeszłym roku, a potem jeszcze podkładałam jeansy podpatrzonym w internetach sposobem, pomarańczową nitką, świetnie wyszło.
Więc:
-Andzia, twój Wiktor ostatnio trochę gorzej się zachowuje. Maniuś mówi, że Wiktor go kopie i że uderzył go w szczękę, tak, że rozciął sobie policzek od środka. Nie twierdzę, że Maniuś jest święty i nie wnikam w ich porachunki, ale porozmawiaj z Wiktorem, żeby się trochę temperował, bo jeszcze przypadkiem zrobi komuś krzywdę albo co...
Andzi błysnęły oczy.
-Już ja sobie z nim porozmawiam! To prawda, jest ostatnio okropny. Muszę mu troche cugle przykrócić...
W tym momencie coś mnie tknęło.
-A Stefan jest?
-Nie, wyjechał dwa tygodnie temu do roboty.
Stefan, ojciec Wiktora, mąż Andzi, pracuje w Niemczech w branży budowalnej. Przez ostatnie pół roku leczył jakieś schorzenia i był w domu, natomiast Andzia zbierała truskawki, była kelnerką w motelu i imała sie rozmaitych prac dorywczych. Ale teraz pojechał...
-I to jest klucz do całej sprawy, Andziu. Mały tęskni za ojcem.
- Tak, przy Stefanie jest całkiem inny. A teraz - wyobrażasz sobie, jak on sie do mnie odzywa? Dziewięcioletni gówniarz?
-Andziu...
-Muszę lecieć do zerówki. Dzięki, że mi powiedziałaś, i dzięki, że tu, a nie przy całej klasie.
I poleciała. I nie wiem, jak sobie poradzą. Nie wiem, co im poradzić. Nie wiem.

1 komentarz:

  1. Tak to już jest, że życie zmusza nas do podejmowania trudnych decyzji... rodziny sie rozłaczaja w pogoni za lepszym życiem, za pieniedzmi.. jest ciężko..pewnie zawsze będzie.. trzema trzymać kciuki i mieć nadzieje że jutro bedzie lepsze. a Andzie zaproś na kawe. Razem z Wiktorem, chłopaki sie pobawią.. rozwiąża konflikty na neutralnym gruncie ;)

    OdpowiedzUsuń