sobota, 23 kwietnia 2016

Dziś pomieszkamy w domu.
Będziemy sprzątać, prać, piec ciasto i nigdzie nie pojedziemy.
Tak powiedziałam chłopakom i nawet się ucieszyli, zwłaszcza z przedostatniego punktu, szarlotkę obiecuję od tygodnia ale nie mam czasu.
Pięknie, że są na tym świecie soboty! Takie właśnie! Pranie już się pierze i na śniadanie mogą być omlety, i przeczytałam kawałeczek Ksiąg Jakubowych, czytam je ostrożnie, żeby wystarczyło na długo...
Tydzień temu byliśmy w mieście, u Niteczki, bo stęskniła się za nami, a my za nią też. Byliśmy na giełdzie minerałów i biżuterii.
Maniuś zatrzymał się przy stoisku z kolczykami-kulkami, dziesiątki kolorowych kulek ze szmaragdów, bursztynów, cytrynów, kryształów, agatów, turkusów, ametystów, szafirów, topazów, granatów, akwamarynów, korali...
-Które chciałabyś mieć, mamo?
-Te - pokazuję lapis lazuli. - Albo te, i te - onyksowe, granat, kryształ... 
- A wiesz, tam trochę dalej widziałem piękne naszyjniki, musisz to zobaczyć - zachęca mnie, wysyła. Idę w tłumie ludzi, nie widzę żadnych naszyjników, widzę za to, jak Maniuś szybko dokonuje transakcji i dogania mnie, trochę obrażony.
- To miała być niespodzianka, ale akurat musiałaś się odwrócić!
To jest niespodzianka. Kryształowe kulki zapinam sobie w uszach natychmiast. Maniuś, który tak oszczędnie gospodaruje swoimi finansami, który rezygnuje ze szkolnego wyjazdu do kina, bo powiedziałam, że skoro niedawno byli na wyciecze, to kino mogą opłacić ze swoich pieniędzy, z własnej nieprzymuszonej woli kupuje mi kolczyki!
- To jest piękna niespodzianka. Bardzo mi się podobają. Dziękuję! Skąd wiedziałeś, jak to zrobić?
-A, widziałem na filmach...


1 komentarz: