Poprosiłam dziecko, żeby wzięło sekator i przyniosło mi kilka gałązek zielonego do bukietu.
Dziecko wykonało zadanie z całą dziecięcą żarliwością: naręcze gałęzi ledwo zmieściło się w drzwiach.
- I nawet sosnę uciąłeś?
- Tak, bo pomyślałem, ze ładnie się komponuje z czeremchą. I ten klon jeszcze do tego, sama popatrz.
No, widzę. Uwielbiam.
Drugie dziecko z powodu przeziębienia oraz że z powodu przeziębienia nie pojedzie z nami wieczorem do ciotki na plotki (a tak lubię być u tej cioci, ona ma zawsze takie pyszne jedzonko) ma pozwolenie na buszowanie w sieci. Tylko żeby nie grać za dużo.
Ogląda więc na przykład co śmieszniejsze fragmenty Jednego z dziesięciu - i relacjonuje na żywo:
- Jak nazywa się prezydent Rosji? Władysław Putin!
Po chwili:
- Czy seradela to roślina czy ryba? Odpowiedź: tak!
Chichocze przy tym, jakby nie był przeziębiony, ani trochę.
Ja tymczasem myję podłogi resztkami żelów pod prysznic. Takie coś ślicznie pachnie i jest łagodne dla rąk :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz