Jak to wszystko szybko się dzieje.
Już - zielona trawa, już ozimina jak las (tylko patrzeć świętej Zofiji, co kłosy powywija), już jadąc przez las za Brzezinami zostałam oszołomiona przez rozkwitłe zawilce!
Ptaki świergocą na potęgę.
Gąska zaczęła znosić jaja, co drugi dzień mamy piękne gęsie jajo o zielonkawej skorupce.
Pamiętam, jak kiedyś jedna pani opowiadała o swoim ciężkim życiu, o tym, że tak ją pochłaniały domowe kłopoty, że nawet nie zauważyła, jak kwitły bzy.
Banalne? Bzduraśne?
Jak dotychczas w moim życiu miałam trzydzieści parę okazji, by oglądać kwitnące bzy. To wcale nie jest dużo.
Dziś, jadąc przez wieś ze szkoły, oglądałam forsycje w ogródkach - poranne, błyszczące od rosy. Cudo.
Zjadłam królewskie śniadanie. Uwielbiam rozpustne śniadania i herbatę w wielkim kubku (o zgrozo, czasem pijam do śniadania thé de Noël, czyli herbatę bożonarodzeniową).
Słucham Trójki i skowronków.
Notka nie zawierała lokowania produktu. Notka mówi, że jestem szczęśliwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz