piątek, 2 grudnia 2016

Mam dziś wywieźć synów na ich pierwszy w życiu harcerski biwak.
-Tylko nie pakuj im za dużo rzeczy - przestrzega mnie matka druha zastępowego.
Piżama, ręcznik jeden - i tak się tam nie będą kąpać - mydło szczotka pasta, dwie pary portek na zapas, bluza, koszulka, skarpetki. Śpiwór. To chyba nie jest za dużo.
Maniek cały w nerwach, bo bardzo chciałby jechać, ale boi się. To takie nowe, takie inne. Tylu obcych ludzi. Jak to w ogóle będzie? Nigdy się nie dowie, jeśli nie pojedzie.
Cała życiowa mądrość musi być okupiona tak drogo.
Jeszcze chwila, jeszcze moment, i zaczniemy się przedzierać przez ten śnieg, szlaki niby przetarte, ale nawet w zimówkach ślisko.
A potem -
Jeju, potem będę miała wolny od dzieci cały weekend!
Chyba z tego wszystkiego okna umyję, bo jak to inaczej znieść?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz