Jakoś tak w zeszłym tygodniu zepsuł mi się modem. Po prostu wysiadł, i szlus.
Skonsultowawszy się z dalekopracującym wujtem zdobyłam się nawet na wynalezienie w wielkiej szufladzie zasilacza z podobną końcówką i sprawdzenia, czy aby nie wysiadł jeno zasilacz. Ale nie (czy wiecie, że te zasilacze mają bardzo różne parametry? Na przykład mam taki, co ma 12V /1,4 A, a inny ma 12V/500 mA, natomiast aktualny ma 9V/0,5A. Nigdy do tej pory nie zwracałam na to uwagi!).
Co robi się dalej, jeśli się jest mną?
Jedzie się do miasteczka, znajduje ulubiony sklep AGD/RTV, wyjmuje z torebki odłączone urządzonko, prosi o takie samo, tylko nowe, piękne, działające i niedrogie.
Pan mówi, że owszem - i że już na poniedziałek.
Zauważmy, że dziś jest wtorek.
Oraz, że wbrew obawom wuja niedowiarka, poradziłam sobie z konfiguracją. Musiałam wymyślić hasło i takie tam inne, bo modem jest z routerem.
Miałam poczucie, że przez czas wylogowania z sieci ominęło mnie mnóstwo rzeczy, ale okazało się to wyssaną z palca nieprawdą.
Nie mogłam tylko wysłać zainteresowanej osobie zdjęć świeżo nabytego przeze mnie, za małego płaszczyka (bo czasem 2 cm to jest naprawdę bardzo dużo).
Więc lecę wysyłać. Świat jest piękny, choć zimno i pada :)
Ja się kiepsko orientuję w tych wszystkich technicznych parametrach, ustawieniach i konfiguracjach, więc dla mnie jesteś bohaterką swojego domu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.