...miałam jeszcze napisać o Wielkanocnej Niedzieli, rodzinnej i pełnej wrażeń, po której wieczorem układamy się spać - potem wszyscy czytamy do poduszki, gasimy światło. Śpimy.
Ale nie, bo słyszę dochodzący od łożka Bebunia tłumiony szloch. Mój duży synek płacze.
- Co się stało, synku?
- Bo... Bo Nemeczek umarł i w ogóle...
Bebunio czytał do poduszki "Chłopców z Placu Broni".
Mój chłopcze kochany! Nemeczek umarł, ale żyje za każdym razem, kiedy ktoś zaczyna czytać tę książkę - prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz