Nieźle się urządziłam w tym moim świecie pełnym mężczyzn.
W piątek wieczorem zostałam zawezwana do synów.
- Chodź tu, mamo, siadaj w środku, przykryjemy cię kocykiem, i oglądaj z nami nasz ulubiony film. "Charlie i fabryka czekolady". Jasne, widzieliśmy to sto razy, ale "Szybkich i wściekłych" też, a to jest lepsze.
Następnego wieczoru, po dniu pełnym sprzątania, pucowania, układania, rozwieszania i tak dalej, zostawiam synów z treserami smoków i korzystam z zaproszenia na drinka w pokoju obok. Tu, przy najszybszym we wsi komputerze, wuje z kolegami oglądają samochody na sprzedaż. Najlepiej niedrogie, z malutką usterką, którą w miarę łatwo jest naprawić, a która posłuży do zbicia ceny.
- A pamiętasz takie białe audi - wspomina jeden wuj. - Licznik mu musiałem przestawiać do przodu, bo nikt nie wierzył, że ma taki mały przebieg, wszyscy myśleli, ze na chama cofnięty. To były czasy!
- Było i przeszło. Nie to, co teraz.
- Ale to nie tak dawno temu! Ze... dwadzieścia lat dopiero!
No, tak. Prawie przedwczoraj.
Kolega, który chce kupić samochód, jest bardzo wybredny. A to kolor nie taki, a to marka, a to za mały...
- Może ten - popatrz, cenę ma przystępną, silnik w porządku... Tylko, że kombi.
- A, to dobry akurat będzie. Będę mógł prosiaki w bagażniku wozić.
- Jak to, prosiaki?
- Normalnie! Kiedyś wiozłem sześć sztuk aż ze Starobrzegów, bo bliżej nie było, to musiałem na cepeenie w Makówce stanąć i patrzeć, czy mi się nie podusiły. W kombiaku by jechały elegancko.
- Tomasz, Tomasz! To ty chcesz samochód czy prosiakowóz? O, ten ładny, pokaż bliżej...
- Na nic - mówi Tomasz. - Tapicerka za jasna, nie nada się do prosiaków.
Wszyscy ryczymy ze śmiechu, Tomasz nie wie, o co nam chodzi.
- No co? Chyba lepsza świnia w bagażniku, niz sarna na masce -
To prawda, sarny uszkodziły niejeden samochód w okolicy, Tomaszowi też, pewnie wie, co mówi.
Ale to takie śmieszne!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz