czwartek, 22 stycznia 2015

A tuś mi, niespodzianko.
Albo o tym, że nic w przyrodzie nie ginie. A zwłaszcza w dżungli biurokracji.
Wczoraj zadzwoniła do mnie pani z ogromnie ważnego urzędu, w którym latem 2013 roku złożyłam podanie o odhaczenie mnie w systemie, bo się wyświetlam w niewłaściwej tabelce.
Pani usiłowała mi wmówić, że sama jestem sobie winna, bo zameldowanie mam wiejskie, a mieszkam w mieście prawie tak wielkim, jak sam urząd.
- Nieprawda - zaprzeczyłam.
-Ach, więc to nie o to chodzi - zmartwiła się pani. - Czego więc dotyczyło pani podanie złożone w naszym urzędzie w lipcu 2013 roku?

Tu ru ru rum (taki przerywnik muzyczny).

Rok temu aplikowałam do udziału w projekcie unijnym i właśnie odebrałam telefon od pana z urzędu, iż niewykluczone, iż projekt zostanie zrealizowany w bieżącym roku kalendarzowym. Nie wiem, na ile istotne jest to, że moja sytuacja się przez ten czas nieco zmieniła i już nie spełniam kryteriów. Może lepiej o tym nie wspominać, nie zapaskudzać statystyk, sytuację odmienić do stanu sprzed roku.
Tak myślę.

2 komentarze:

  1. Stany umysłów urzędniczych niezbadane są
    Ich myśli nieprzeniknione są
    Ich decyzje niepodważalne są
    Może lepiej się nie wychylać i nie burzyć statystyk

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli zależy Ci na udziale w tym projekcie to nie przyznawaj się, bo jeszcze, nie daj Boże, statystyki zapaskudzisz ;)
    Pozdrawiam.

    Cyanna

    OdpowiedzUsuń