...jakby ktoś przekręcił włącznik: szast-prast -- i już jest wiosna. Bociany, wielotonowe świergoty drobnego ptactwa, dziesiątki odcieni zieleni.
Zmiana czasu i zmiana pory roku. Natychmiast.
Ta wiosna jest zupełnie inna, inna od innych.
Bo na ten przykład Dziadzisław na osiemdziesiąte urodziny kupił sobie skuter. Jest nadzieja, że wreszcie nie będzie gubił po wsi rowerów. Taki skuter trochę trudniej zgubić.
Jest ryzyko, że wnukowie Dziadzisława nie powstrzymają chęci samodzielnej przejażdżki. Niechże Dziadzisław pilnuje kluczyków - które zresztą zgubił już pierwszego dnia, i szukał, szukał, pół wsi zwołał do szukania, a potem znalazł je beztrosko w kieszeni własnej kurtki.
Babcia jest zdania, że skuter służy do łamania nóg, zwłaszcza tych nie pierwszej młodości. Poza tym jest obrażona; jej nigdy by do głowy nie przyszło, żeby kupić sobie skuter, zresztą nie ma oszczędności, wszystko na bieżąco wydaje "na dom".
W takiej oto atmosferze przyszło mi zastanawiać się, co muszę zrobić, żeby do Wielkanocy pomalować kuchniosalon i przedpokój, i jak przekonać wuja, żeby rzucił wszystko i mi w tym pomógł.
Cóż. Trzeba zacząć od kupna emulsji, a następnie uprzątnięcia książek. Potem będzie z górki.
Tak sądzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz