Toczymy bitwę o chlewnię.
Właśnie nadszedł moment kulminacyjny i jestem ogromnie zmęczona, mam ochotę schować się w kątku i spać. A tu jutro poważne zebranie z władzami, mam napisać pismo w imieniu rodziców.
Ogromna chlewnia ma powstać 200 m od szkoły. Wszystko jest w porządku, decyzja odpowiednich organów jest zgodna z obowiązującym prawem, ale co z tego? Nie chcemy chlewni za szkolnym boiskiem.
My, rodzice naszych dzieci.
Najbardziej w sprawę, oprócz dwóch małżeństw, których pola sąsiadują z działką, na której ma powstać chlewnia, zaangażowana jestem ja i moi sąsiedzi. Gdy tymczasem nasze dzieci do owej szkoły pochodzą jeszcze dwa-trzy lata, a potem, to możemy w tamte rejony nie zaglądać w ogóle. Nie mamy tam żadnego interesu.
Ale walczymy.
Chce mi się kawy i spać.
Jutro Dzień Kobiet, "zrobisz ciasto do szkoły, mamo, prawda? Powiedziałem, że ty robisz najlepsze".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz