Wracałam wczoraj rano ze szkoły, odwiózłszy dzieciaków, i nie mogłam się nadziwić niebu, chmurom, drzewom, światu. Wszystko było takie piękne i takie inne; żałowałam, że nie mogę zrobić setki zdjęć - światło było wyjątkowe. Zapisałam te obrazy na miękkim i zawodnym dysku pamięci osobistej.
A dziś u nas śnieg, lepki i mokry, który trzeba długo przekonywać, żeby zlazł z samochodu i odczepił się od nadkoli. Wszystko cudnie białe, wciąż pada i topnieje, i pada.
Gospodyni domowa, a zwłaszcza wiejska, ze mnie żadna. Niemniej jednak zostałam zaproszona na imprezę z okazji 150 lat istnienia KGW w gminie.
Maniek zdegustowany:
- Znowu gdzieś leziesz. Ty nie potrafisz w domu, z dziećmi posiedzieć?
No, przecież w obiegowej opinii nic innego nie robię.
Założę sukienkę w ludowe różyczki. Będzie bosko!
I niech będzie już ta zima, może w końcu będę miała więcej czasu - dla dzieci, domu, dywaników i sukienek...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz