Dwa dorastające syny to jednak za dużo jak na jedną mnie. W dodatku chorą! Mario nie poszło do szkoły, bo ponoć źle się czuje, Bunia przywieźliśmy wczoraj z sanatorium w totalnej rozsypce (mamo! Jak to możliwe, że przez trzy tygodnie zżyłem się z niektórymi ludźmi bardziej niż z innymi przez całe życie?). I teraz się kłócą, piorą, spierają, kuksają, ratunku! Jutro obaj do szkoły, na bank.
Bunio cierpi. Jak się nie pierze z bratem, cierpi. Przeżywa rozstanie.
Boli mnie, jak na niego patrzę.
Cudak mój mało-duży...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz