Zawiozłam moje śliczne, maleńkie, dwunastoletnie dzieciąteczko do sanatorium. Zameldowałam. Po czym zaległam na stojącej w hallu kanapie.
Popijałam nutridrinka juicy style o smaku jabłka z masłem i czekałam, aż przestaną mi latać przed oczami wielobarwne mozaiki, ładne, owszem, ale utrudniające widzenie. Byłam wyczerpana. A przecież jechałam na fotelu pasażera i tylko podziwiałam krajobrazy. Widocznie za dużo było do podziwiania.
Bebunio tymczasem biegał w te i we wte, wciąż ogłaszając nowe odkrycia - a to o kumplach z pokoju, a to o programie zajęć rehabilitacyjnych, a to, że biblioteka dziś niestety nieczynna.
- Dzięki, synu, że nie wybrałeś sanatorium w Rymanowie. Nie dojechałabym tam za skarby świata.
- Ale odwiedzisz mnie w sobotę?
- W sobotę? W życiu! Jak już, to w niedzielę.
Może, myślę sobie. Może odwiedzę.
Potem wpadamy na doskonały pomysł, ażeby zjeść obiad w sanatoryjnej stołówce. Szefowa kuchni jednak mówi, że obiadów na zbyciu już nie ma. Ale służy rosołem.
- Proszę: pani sobie tu usiądzie - i dostaję miejsce przy nakrytym stoliku, i wielką wazę pysznego rosołu. - Nie trzeba płacić, na zdrowie.
Jeju, ile dobrych ludzi na świecie! I ile pysznego rosołu, który, zdaje mi się, uratował mi życie.
Fajnie tu. Może rzeczywiście przyjadę w niedzielę? (trzy godziny w jedną stronę - - -)
Dzielna jesteś :)
OdpowiedzUsuńA to maleńkie dzieciąteczko to jaki ma rozmiar stópki?
Maleńkie 41:) I 170 cm wzrostu, i 60 kg wagi. Na razie go przerastam, ale tylko wzrostem :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPewnie stópeczka dociągnie najmniej do 44. Dzieciąteczko, ja też mam takie dwa, nie mogę się nadziwić, jak ten czas szybko zleciał i spod kołdry zamiast pulchniutkich, mięciutkich stópek wystają jakieś owłosione, wielgachne giry ;))
Usuń