Pada śnieg.
Pierwszy tej zimy prawdziwy śnieg.
Od razu wszystko zwalnia.
Poza tym jest dziś święto, więc hura, nigdzie nie jadę, niczego nie muszę załatwiać, w ogóle wychodzić z domu nie muszę. Mało jest takich dni.
Pada śnieg, dachy już białe, i podwórko, i droga.
Żadnych śladów na drodze.
Niebo ma kolor nijaki, może nie ma nieba dziś, więc trzeba być ostrożnym -
Sikory przylatują na śniadanie, słoninka na starej wiśni przy kuchennym oknie, zawieszona na tyle sprytnie, że trzy koty przez trzy dni nie zdołały jej zdjąć i zjeść.
I jeszcze ta cisza. Kiedy pada śnieg, jest przecicho. Można nie wierzyć, że w ogóle istnieje jakiś świat poza.
Otulam się swetrem. Dopijam kawę. Dzień dobry.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz