...a tymczasem wieczne przepoczwarzanie trwa. Przemieniła się na przykład jedna z sukienek, przy mojej niewielkiej pomocy. Będzie na komunijne przyjęcie Niteczki (o ile jeszcze się w nią zmieszczę. Jeść na przyjęciu nie muszę, co nie?). Zmieniła się pogoda marcowa, bo od rana lało i smuciło, a teraz napadało śniegu po pachy i od razu jest radośniej. Zwłaszcza, że za pół godziny zbieramy się na basen. Fajnie się jeździ nocą po świeżym, mokrym śniegu.
Florentyna ma nową pralkę. Florentyna oprócz kozackiego imienia i słusznego wieku i jeszcze przyjaźni Babci, swojej rówieśniczki, posiada na stanie męża - mechanika i trzech synów. Synów dwóch stopniowo ożeniła i wysłała w świat od zarania dziejów opierając wszystkich ręcznie. Gdyż pralkom nie ufa.
- Nie dopiorą smarów i olejów - mówi Florentyna.
- Florka, bój się Boga, jest dwudziesty pierwszy wiek! - odpowiada jej Babcia.
Aż tu nagle Florentyna ma pralkę.
- Wolę się jej nie dotykać - opowiada. - Stary sam powkładał swoje koszule, ręczniki i bordowe slipy. Wszystko ma teraz w różowe zacieki, ale to przynajmniej nie moja wina!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz