środa, 2 września 2015

Trudno uwierzyć, że już wrzesień. 
Jest upalnie, jak w środku lata, i absurdalnie brzmi moje polecenie, żeby Maniuś przygotował sobie szkolny plecak na jutro.
- Trampki spakuj - przypominam.
Wysyłam go do szkoły oczywiście rowerem, choć jest tak rozleniwiony, że strasznie mu się nie chce. Tak z rana. Ledwo wypije kakao, już na rower. Kto to słyszał.
Bunio kuśtyka o kulach, szczęśliwiec, ma wolne do piątku. I tak jeszcze nie przyszły do szkoły jego darmowe podręczniki. Kazałam mu się dokształcić w dowolnie wybranej dziedzinie wiedzy i zajęłam komputer.
Odgrzebałam porzuconą na wakacje robotę. Jest, leży, sama się nie zrobiła. Jedziemy.
Świat jest.

2 komentarze:

  1. Gdzie te wakacje uciekły? Niedawno się zaczęły przecież. Leci ten czas niesamowicie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Poczytałam sobie wstecz :)
    Pozdrowienia dla naprawionego Bebunia i rozleniwionego Maniusia :)

    OdpowiedzUsuń